Nie wiem też, czy powinnam się przyznawać, co mnie zainspirowało do zrobienia dzisiejszych frytek. A niech tam, przyznam się - McDonald's mnie zainspirował. A dokładniej - jeden z jego dalekowschodnich oddziałów. W Polsce mamy WieśMaca, w Korei BulgogiBurgera, a w Hongkongu trafiłam kiedyś na frytkową promocję, podczas której do frytek dodawano smakowe posypki. Frytki sprzedawano w wielkich papierowych torbach, żeby można je było dobrze wymieszać z dodatkami. Do gustu przypadły mi dwie - ze sproszkowanych wodorostów i z kimchi, bo obie pasowały do ziemników, jak ulał. Potem na jakiś czas o tych kombinacjach zapomniałam, ale gdy niedawno zamarzyły mi się domowe frytki, pomyślałam, czemu by nie spróbować ich ze wszystkimi dodatkami na raz - i z wodorostami, i z kimchi i z majonezem. Wodorosty prosta sprawa - wystarczy pokruszyć lub posiekać i wymieszać z frytkami. Majonez, wiadomo, robi za dip. Ale co z kimchi? Po krótkim namysle, kimchi drobno posiekałam i trafiło do majonezu.
Jeśli ktoś z was robi w tej chwili wielkie oczy i szykuje się do napisania w komentarzu "no, ale tym razem to już przesadziłaś", to wcale mu się nie dziwię. Też bym tak myślała, gdybym wszystkiego, o czym tu piszę, nie jadła. Gorzej. Frytki zrobiłam z 700 g ziemniaków licząc, że coś się może nie udać i część trzeba będzie odrzucić. Ale gdzie tam, wszystko wyszło dobrze, a zjedliśmy je co do ostaniej, rozglądając się, czy gdzieś w piekarniku jakaś się nie zawieruszyła. Jeszcze gorzej - mam poważne obawy, że jeszcze parę razy i uzależnię się od majonezu z kimchi...
A czemu frytki z piekarnika? Z wygodnictwa. Bo choć lubię smażone, to nie odpowiada mi cały ten amabaras z grzaniem dużych ilości oleju, z którym poźniej nie bardzo wiem, co robić. A podgotowane i dopieczone wychodza takie, jak lubię - miękkie w środku, z chrupiącą złotą skórką.
To jak, jesteście gotowi spróbować tych frytek?
Dokładny opis, jak zrobić smakowite frytki z piekarnika
znajdziesz teraz na naszym nowym blogu Magazyn Kuchenny:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz