Domowej roboty harissa ma przewagę nad kupną przynajmniej pod jednym względem. Można dobrać stopień jej ostrości do osobistych upodobań, wybierając mniej lub bardziej ostrą paprykę, albo mieszając kilka jej odmian. Można też zredukować jej ostrość przez pozbycie się nasion, całkowicie lub częściowo. Należy jednak pamiętać, że używa się jej w niewielkich ilościach, jako przyprawy lub dodatku, więc powinna mieć swoją moc.
Z morza przepisów na harissę, wybrałam ten podstawowy, z dodatkiem wyłącznie czosnku, soli i oliwy, jako najbardziej uniwersalny w zastosowaniu. Można go jednak wzbogacić o kolendrę, świeżą lub w ziarnach, kmin, miętę lub inne przyprawy.
Harissa znakomicie sprawdza się jako dodatek do baraniny, sosu pomidorowego, wymieszna z ryżem lub kuskusem. Na blogu wystąpiła dotychczas w dipie marchewkowym, ale niedługo pojawi się więcej przepisów z jej udziałem.
Harissa
przepis z książki From Tapas to Meze/Joanne Weir
wychodzi około 1/3 szklanki
- 50 g suszonej czerwonej papryczki chili
- 1 mały ząbek czosnku
- duża szczypta soli
- 1 łyżeczka oliwy + więcej do zalania pasty
Papryczki zalej wodą w garnku i zagotuj. Pogotuj pod przykryciem około 2 minut i odstaw na 1 godzinę. Dobrze jest czymś przycisnąć papryczki, np. talerzykiem, tak by były cały czas zanurzone w wodzie.
Po godzinie odcedź papryczki z wody na sitku. Odkrój ogonki, a resztę papryczek pokrój na mniejsze kawałki i utrzyj na pastę w moździerzu lub zmiel w malakserze, z dodatkiem soli i czosnku. Pod koniec ucierania wymieszaj z łyżeczką oliwy.
Jeśli chcesz uzyskać mniej ostrą pastę, przed ucieraniem usuń część lub całość nasion.
Pastę przechowuj w lodówce, zalaną oliwą. Oliwa powinna całkowicie zakrywać pastę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz