Sałatka jajeczna z marynowanymi pieczarkami

Do tej sałatki mam ogromny sentyment. Była podawana na mojej poślubnej kolacji i jest to jedna z niewielu rzeczy, jaką z niej zapamiętałam. Nawet nie wiem czemu, może dlatego, że prosta jajeczna sałatka podziałała jak balsam na skołatane nerwy? Może dlatego, że pożywne jajka to było to, czego mój organizm potrzebował, po kilkunastu godzinach postu? Ślub, nawet ten w Urzędzie Stanu Cywilnego, jest w końcu sporym przeżyciem, szczególnie własny. Fakt, że uroczyście przyrzekałam uczynić wszystko, by moje małżeństwo było zgodne, trwałe i szczęśliwe oraz potwierdzanie tego własnoręcznym podpisem złożonym mocno drżącą ręką, pamiętam jak przez mgłę. Ale sałatkę i jej smak na tyle dobrze, że mogłam ją potem bez problemu odtworzyć. I tak odtwarzam do dzisiaj, przy różnych okazjach.

(Przyrzeczenia złożonego przed obliczem urzędnika państwowego udało mi się dotrzymać, jak na razie).

Przepis na sałatkę jajeczną i marynowane pieczarki już na nowym blogu (kilk)



Czytaj dalej »

Jajka faszerowane z boczkiem, sałatą i pomidorami

BLT - skrót od Bacon/Lettuce/Tomato - to rodzaj kanapki w skład której, oprócz pieczywa i majonezu, wchodzą: bekon, sałata i pomidory. Bardzo smacznej kanapki, bo zestawienie tych trzech składników jest genialne w swej prostocie. A w związku z tym nie powinniśmy się ograniczać tylko i wyłącznie do obkładania nimi kanapek. Sałatę w połączeniu z pomidorami i bekonem, względnie boczkiem, należy stosować, gdzie się tylko da.

Jeśli wczorajsze faszerowane jajka wydały się komuś za proste i banalne, być może zadowolą go te, inspirowane słynną kanapką.



Jajka faszerowane z boczkiem, rukolą i pomidorami
12 sztuk (dla 4-6 osób)

  • 6 jajek, ugotowanych na twardo
  • 1/4 szklanki majonezu
  • 1 łyżeczka żółtej amerykańskiej musztardy (lub innej ulubionej)
  • sól, do smaku
  • 20-30 kropli Tabasco (lub innego ostrego sosu)
  • 3-4 liście rukoli, pokrojone w cienkie paseczki
  • 4 cienkie plasterki boczku wędzonego, usmażone na chrupko i posiekane
  • 2-3 pomidorki koktajlowe, pokrojone na ćwiartki lub ósemki
  • czarny pieprz, grubo mielony
  • dodatkowo: 12 cienkich kromek bagietki i łyżka oliwy

Ugotowane i ostudzone w zimnej wodzie jajka obierz ze skorupek. Każde jajko przekrój wzdłuż na pół. Delikatnie powyjmuj żółtka i przetrzyj je przez sitko. Białka umyj i osusz.

Przetarte żółtka wymieszaj z majonezem i musztardą. Dosól do smaku. Dodaj Tabasco, zaczynając od 20 kropli i, jeśli trzeba, dodaj więcej. Połówki białek napełnij masą, najlepiej przy pomocy rękawa cukierniczego z ząbkowana końcówką.

Plasterki bagietki posmaruj lekko oliwą, z obu stron i zrumień na patelni lub w piekarniku.

Każdą z połówek jajek połóż na grzance i posyp posiekaną rukolą, usmażonym boczkiem i połóż na każdej po cząstce pomidora. Posyp grubo zmielonym pieprzem.
Czytaj dalej »

Jajka faszerowane z chrzanem


Vintage wraca. I to nie tylko w tekstyliach (moje co bardziej zorientowane modowo koleżanki pewnie powiedziałyby, że już dawno wrócił), ale i w kuchni. Jeśli ostatnia dekada przeleciała nam pod znakiem kuchni molekularnej i jej pokrewnych, to do przewidzenia było, że po niej nastąpi powrót do klasyki. W mniej lub bardziej wyrafinowanej postaci. I to się właśnie dzieje. W kulinarnych magazynach widzę coraz więcej przepisów opartych o klasyczną kuchnię francuską, ale tuż obok niej pojawiają się dania, które nazwałabym domowo-nostalgicznymi. Na przykład galaretki. Albo właśnie faszerowane jajka. Ani jedne, ani drugie właściwie nigdy na dobre nie znikły z naszych stołów (i słusznie!), ale egzystowały sobie gdzieś poza kuchennymi trendami. Jeśli więc w tym roku macie zamiar przygotować na wielkanocne śniadanie faszerowane jajka, możecie to z robić z poczuciem bycia na czasie. I z czystym sumieniem udekorować każde z nich natką pietruszki :-)

Po przepis i komentarze kliknij tutaj







Czytaj dalej »

Sos holenderski (film)

Z góry przepraszam, jeśli będę nieco przynudzać. Ale uznałam, że skoro już zabrałam się za gotowanie na całego, to wypadałoby, żebym miała opanowanych (przynajmniej) kilka kuchennych klasyków. A klasyki (jak i klasycy) bez względu na to, którą dziedzinę sztuki reprezentują, mogą się wydawać nudnawe. Przynajmniej dopóki się ich dobrze nie pozna, nie zrozumie i nie polubi. Ale kilka wypadałoby znać, nawet jeśli tylko po to, by mieć się czym popisać w towarzystwie lub zaimponować teściowej.

Na pierwszy ogień poszedł sos holenderski. Do jego zrobienie potrzeba tylko dwóch głównych składników - masła i żółtek. Ale by sos się udał, muszą być świeże i jak najlepszej jakości. Do tego należy je skrupulatnie odmierzyć i a samemu sosowi poświęcić trochę uwagi podczas przygotowywania. Jednym słowem - należy do niego podejść z respektem. Może się bowiem nie udać, jeśli składniki będą miały nieodpowiednią temperaturę, złe proporcje lub będzie mu za gorąco podczas ubijania.


Kilka punktów zapalnych:
  1. proporcje żółtek do masła to ok. 60 g masła na każde żółtko,
  2. sklarowane masło powinno być ciepłe i mieć podobną temperaturę, co ubite żółtka,
  3. miska, w której ubijany jest sos, nie powinna być zbyt gorąca (absolutnie nie może dotykać wody!).
Czyli tak naprawdę - nic trudnego.


Poniżej przedstawiam dość prostą, podstawową wersję sosu holenderskiego. Może być używany w tej formie lub stanowić produkt wyjściowy do innych sosów (ale to temat na odzielną opowieść).





    Sos holenderski
    4 porcje


    • 3 żółtka
    • 40 ml zimnej wody
    • 180 ml klarowanego masła, podgrzanego
    • 1 łyżeczka soku z cytryny
    • 2 szczypty soli

    dodatkowo:

    • garnek
    • metalowa miska
    • rózga do ubijania

    Przygotuj garnek i metalową miskę, na tyle dużą, by swobodnie można w niej było ubijać powyższe składniki i by pasowała do garnka. W garnku zagotuj kilka centymetrów wody, niewiele, bo postawiona na garnku miska nie powinna wody dotykać.

    Postaw miskę na garnek z lekko gotującą się wodą (po zagotowaniu ogień zmniejsz do minimum). Do miski wlej żółtka oraz zimną wodę i zacznij je energicznie ubijać. Ubijaj, aż zwiększą objętość i lekko zgęstnieją.

    Gdyby miska, a co za tym idzie także jej zawartość zaczęła robić się zbyt gorąca, przerwij ubijanie i zdejmij ją na chwilę z garnka i poczekaj, aż lekko przestygną. Z przegrzanych żółtek może się zrobić jajecznica i z sosu nici!

    Do gęstniejących żółtek zacznij powoli dolewać sklarowane masło. Powinno być dobrze ciepłe, mniej więcej w tej samej temperaturze, co ubijane żółtka. Lej masło powoli, cienkim strumieniem i cały czas energicznie ubijaj sos, dopóki nie wbijesz całego masła a sos nie zrobi się gęsty, jedwabisty i puszysty.

    By sprawdzić, czy sos jest już prawidłowo ubity, zanurz w nim łyżkę i przejedź po jej grzbiecie palcem. Jeśli ślad po palcu nie będzie znikał - sos jest gotowy.

    Do ubitego sosu dodaj sól i sok z cytryny i jeszcze chwilę ubijaj, by składniki się połączyły.

    Gotowe.

    ***
     
      Sos holenderski trzymaj w ciepłym miejscu, (np. w naczyniu włożonym do większego z gorącą, ale nie gotującą się, wodą) dopóki nie będzie potrzebny. Można go jednak przechowywać najwyżej 2 godziny! Musi więc być robiony stosunkowo krótko przed podaniem.


      ***
      Czytaj dalej »

      Frytki z piekarnika i dwa nietypowe dodatki

      Lubicie frytki z majonezem? Ja uwielbiam! Wiem, że mają tyle samo zwolenników, co przeciwników i że nie jest to najzdrowsze jedzenie pod słońcem, ale co zrobić. Miłość nie zważa na kalorie.

      Nie wiem też, czy powinnam się przyznawać, co mnie zainspirowało do zrobienia dzisiejszych frytek. A niech tam, przyznam się - McDonald's mnie zainspirował. A dokładniej - jeden z jego dalekowschodnich oddziałów. W Polsce mamy WieśMaca, w Korei BulgogiBurgera, a w Hongkongu trafiłam kiedyś na frytkową promocję, podczas której do frytek dodawano smakowe posypki. Frytki sprzedawano w wielkich papierowych torbach, żeby można je było dobrze wymieszać z dodatkami. Do gustu przypadły mi dwie - ze sproszkowanych wodorostów i z kimchi, bo obie pasowały do ziemników, jak ulał. Potem na jakiś czas o tych kombinacjach zapomniałam, ale gdy niedawno zamarzyły mi się domowe frytki, pomyślałam, czemu by nie spróbować ich ze wszystkimi dodatkami na raz - i z wodorostami, i z kimchi i z majonezem. Wodorosty prosta sprawa - wystarczy pokruszyć lub posiekać i wymieszać z frytkami. Majonez, wiadomo, robi za dip. Ale co z kimchi? Po krótkim namysle, kimchi drobno posiekałam i trafiło do majonezu.

      Jeśli ktoś z was robi w tej chwili wielkie oczy i szykuje się do napisania w komentarzu "no, ale tym razem to już przesadziłaś", to wcale mu się nie dziwię. Też bym tak myślała, gdybym wszystkiego, o czym tu piszę, nie jadła. Gorzej. Frytki zrobiłam z 700 g ziemniaków licząc, że coś się może nie udać i część trzeba będzie odrzucić. Ale gdzie tam, wszystko wyszło dobrze, a zjedliśmy je co do ostaniej, rozglądając się, czy gdzieś w piekarniku jakaś się nie zawieruszyła. Jeszcze gorzej - mam poważne obawy, że jeszcze parę razy i uzależnię się od majonezu z kimchi...

      A czemu frytki z piekarnika? Z wygodnictwa. Bo choć lubię smażone, to nie odpowiada mi cały ten amabaras z grzaniem dużych ilości oleju, z którym poźniej nie bardzo wiem, co robić. A podgotowane i dopieczone wychodza takie, jak lubię - miękkie w środku, z chrupiącą złotą skórką.

      To jak, jesteście gotowi spróbować tych frytek?


      Dokładny opis, jak zrobić smakowite frytki z piekarnika
      znajdziesz teraz na naszym nowym blogu Magazyn Kuchenny:

      Czytaj dalej »

      Naleśniki z serem

      Tak, właśnie naleśniki z serem, czyli twarogiem. Na emigracji - najczęściej robione z ricottą. Będę tu sobie bowiem powolutku zbierać wszystkie moje ulubione potrawy. Nowe i stare, codzienne i świąteczne, łatwe i trudne. Bez wykluczania żadnej z grup pokarmowych i bez faworyzowania którejkolwiek. Bez filozofii. Podstawowe kryterium - dobry smak.

      Dziś zapraszam na naleśniki. Bardzo dobry przepis na ciasto podawałam już jakiś czas temu, a teraz będzie widać, dlaczego robię je takie blade. Po prostu, po wypełnieniu nadzieniem, podsmażam je jeszcze raz, na maśle i na mocno złoty kolor. Moje ulubione nadzienie to właśnie twarożkowe, albo, jak lubię je nazywać - sernikowe. Twaróg ucieram bowiem z żółtkiem i cukrem, a następnie mieszam ze sztywno ubitym białkiem. W czasie podsmażania nadzienie lekko się ścina i przypomina delikatny sernik, a placki robią się rumiane i chrupiące. I takie właśnie naleśniki mogłabym jeść codziennie.

      A jakie są wasze ulubione?



      Naleśniki z serem
      10 sztuk

      • 1 jajko
      • 250 g twarogu lub ricotty
      • 2 łyżki cukru
      • 1 cukier waniliowy (najlepiej z prawdziwą wanilią)
      • opcjonalnie: skórka z połowy cytryny, drobno starta
      • 10 naleśników
      • masło klarowane, do smażenia

       dodatkowo:
      • owoce sezonowe, cukier puder, śmietana

      Oddziel żółtko od białka. Żółtko dodaj do twarogu i utrzyj razem z cukrem zwykłym i waniliowym na gładką masę. Białko ubij i wymieszaj delikatnie z masą twarogową. Jeśli lubisz, dodaj skórką cytrynową.

      Na środek każdego naleśnika nakładaj po około 2 łyżki nadzienia. Każdy placek złóż na pół i lekko dociśnij dłonią - masa twarogowa rozprowadzi się wtedy równomiernie. Złóż raz jeszcze.

      Na dużej patelni rozpuść łyżkę masła. Smaż z obu stron, po 3-4 naleśniki na raz, przez kilka minut na bardzo małym ogniu, żeby się powoli rumieniły, a nadzienie miało szansę dobrze pogrzać.

      Podawaj gorące, z sezonowymi owocami i posypane cukrem pudrem lub polane śmietaną.

      ***
      Czytaj dalej »

      Pieczona pierś kurczaka z sosem śmietankowym

      Ależ ja tęsknię za prawdziwą wiosną! Taką słoneczną, zieloną i ciepłą. Bo co z tego, że temperatury w dzień plusowe, skoro przez wilgoć i szarówkę czuję się, jakby to był listopad. Postanowiłam więc wiosnę przywołać słoneczno-żółtym kurczakiem, podsmażonym na maśle a potem zapieczonym. I zielonym groszkiem. Jeszcze nie świeżym, ale groszek, nawet wyjęty z zamrażarki w środku zimy, kojarzy mi się jednoznacznie z wiosną. To chyba przez ten piękny kolor.

      A jeśli to nie pomoże, pójdę kupić kilka żonkili w doniczkach, bo widziałam, że już się pojawiają.

      Wiosno, przybywaj!



      Pieczona pierś kurczaka z sosem śmietankowym i zielonym groszkiem
      2 porcje

      • 2 łyżki masła klarowanego, do smażenia
      • 2 piersi z kurczka ze skórą (mile widziany fragment skrzydełka)
      • 1/2 małej cebuli, pokrojonej w drobną kostkę
      • 70 g wędzonego boczku, pokrojonego w kostkę
      • 2/3 szklanki bulionu z kurczaka
      • 1/4 szklanki słodkiej śmietanki 18%
      • 1/2 szklanki zielonego groszku (może być mrożony)
      • 20 g parmezanu, drobno startego
      • sól, do smaku 
      • 1 łyżka natki pietruszki, posiekanej

        Rozgrzej piekarnik do 200˚C.

        Na patelni rozgrzej masło, na średnim ogniu. Piersi z kurczka połóż na patelni skórą do dołu i smaż, dopóki się ładnie nie zezłocą, około 10 minut. Przewróć na drugą stronę i smaż jeszcze 1-2 minuty. Przełóż na blachę i wstaw do piekarnika, żeby się dopiekły, na 10-15 minut.

        W tym czasie zrób sos. Zlej nadmiar tłuszczu z patelni, wrzuć na nią boczek i lekko go zrumień. Dodaj cebulę, zeszklij ją, a następnie zalej bulionem. Zwiększ ogień i gotuj bulion, dopóki połowa nie wyparuje. Dodaj śmietankę oraz groszek, zamieszaj i gotuj jeszcze 1-2 minuty, cały czas na dużym ogniu. Na koniec wymieszaj ze startym parmezanem i spróbuj, czy nie trzeba dosolić (choć parmezan i bulion powinny być wystarczająco słone).

        Kurczaka wyjmij z piekarnika, połóż na śmietanowym sosie i posyp posiekaną natką.
        Podawaj z makaronem lub ziemniakami purée.
        Czytaj dalej »

        Quesadilla z kiszoną kapustą

        Na blogu, jak w życiu - jednego dnia można się pochwalić piękną pieczenią, a drugiego trzeba coś zrobić z jej resztkami.  Co nie jest problemem, problemem bywa niewielka przeważnie ilość resztek, które, by się nimi najeść, trzeba czymś uzupełnić.

        Pierwsza zjedzona przeze mnie quesadilla była bardzo prosta, wręcz ascetyczna. Zrobiła ją B., moja dawna znajoma, wtedy matka dwójki małych dzieci, a przez to specjalistka od szybkich i łatwych przekąsek. Pewnego razu, gdy dzieciaki głośno dopominały się o coś do zjedzenia, wyjęła z zamrażalnika paczkę tortilli. Połowę z nich posypała startym serem, przykryłą resztą placków i kolejno podgrzewała je na suchej patelni, dopóki ser się nie rozpuścił. Nie tylko dzieci były nimi zachwycone, ja również! Ta smaczna, błyskawiczna i pyszna przekąska spodobała mi się tak bardzo, że odtąd staram się zawsze mieć w lodówce paczkę pszennych tortilli (bo kukurydzianych tu brak). Czasem robię je, jak B., z  samym serem, czasem dorabiam jakiś sos, czasem coś jeszcze dorzucam do środka. Podsmażam je na odrobinie oleju lub nawet na smalcu (!), nie na suchej patelni, bo - co tu ukrywać - takie smakują mi najbardziej.

        Nigdy nie zrobiłam dwóch dokładnie takich samych quesadilli, ale czasem pewne zestawienia składników lubię powtarzać. Ta, którą zrobiłam ostatnio z resztek wolno pieczonej łopatki oraz kiszonej kapusty ma wszelkie szanse na częściejsze powtórki. O ile tylko Korea dalej będzie importować kiszoną kapustę...



        Quesadilla z kiszoną kapusta i wieprzowiną
        1 quesadilla = obiad dla 1 osoby lub przekąska dla dwóch/trzech

        • 1 łyżeczka oleju + trochę do smażenia placków
        • 1 łyżka cebuli, drobno posiekanej
        • 100 g kiszonej kapusty, drobno posiekanej
        • 2 łyżki majonezu
        • 2 łyżeczki keczupu
        • 2 pszenne tortille (ok. 20 cm średnicy)
        • 80 g pieczonej wieprzowiny (resztki z pieczeni)
        • 80 g sera Cheddar, startego


          Rozgrzej olej na patelni i zeszklij na nim cebulę. Dodaj kapustę kiszoną (jeśli jest za kwaśna,  możesz ją wcześniej przepłukać) i duś do miękkości, pod przykryciem, około pół godziny. Jeśli trzeba, dolewaj od czasu do czasu po łyżce wody. Pod koniec duszenia zdejmij pokrywkę, żeby resztki płynów odparowały. Miękką kapustę odstaw na bok, żeby nieco przestygła (możesz ją też przygotować odpowiednio wcześniej).

          Wymieszaj majonez z keczupem na gładki sos.

          Na jednej z tortilli rozłóż równą warstwą podduszoną i przestudzoną kapustę, zostawiając około 1 cm wolnej przestrzeni od brzegu. Na kapuście połóż wieprzowinę, porwaną na małe kawałki. Mięso posyp serem i skrop sosem majonezowym. Całość przykryj drugą tortillą i dociśnij ją lekko dłońmi.



          Na odpowiednio szerokiej patelni, rozgrzej niewielką ilość oleju i zrumień quesadillę z obu stron. Smaż na niedużym ogniu, dopóki ser się nie rozpuści. Po zdjęciu z patelni pokrój ją ostrym nożem na trójkąty, jak pizzę.

          Podawaj z gęstą, kwaśną smietaną lub/i z pomidorową salsą.
          Czytaj dalej »

          Zielony sos z jalapeño

          --> Niepohamowany apetyt na wszytko co swieże i zielone, to u mnie niezawodny znak, że zima ma się ku końcowi a organizm zaczyna domagać się czegoś nowego. Na szczęście pęczki zielonej natki pietruszki i świeżej kolendry można kupić nawet teraz. I zrobić z nich na przykład banalnie prosty, a niezwykle smakowity sos, którego duża łyżka zaspokoja (przynajmniej moje) dzienne zapotrzebowanie na zieleninę.

          Pomyślany jako dodatek do mięs - pieczeni, steków, czy kotletów, świetnie sprawdził się też z rybą, a wymieszany z sosem majonezowym, urozmaicił prostą sałatkę z kapusty.




          Zielony sos z jalapeño, pietruszki i kolendry
          przepis z Donna Hay Magazine # 61
          4-6 porcji


          1/4 szklanki marynowanej papryczki jalapeño, posiekanej
          3/4 szklanki liści kolendry
          3/4 szklanki natki pietruszki
          2 łyżki dobrej oliwy
          1 łyżka czerwonego octu winnego

          Wszystkie składniki wrzuć do malaksera i zmiel na pastę.

          Sos możesz też przyrządzić drobno siekając nożem jalapeño, kolendrę oraz natkę pietruszki, a następnie mieszając je z oliwą i octem.

          Wykorzystaj jako dodatek do smażonego lub pieczonego mięsa i ryb.

          Czytaj dalej »
          Copyright © 2014 z magazynu , Blogger