Lodowe tiramisu

Ponieważ dochodzą mnie wieści, że w Polsce pada i pogoda jest raczej  nieszczególna (miejmy nadzieję, że to chwilowe) będzie ostatni w tegorocznej serii postów z lodami. Ale - będę dalej testować przepisy i jeśli trafię na wyjątkowo dobry, a warunki będą temu sprzyjać, na pewno się nim podzielę.

Pomysł na zrobienie tiramisu z lodów jest genialny w swej prostocie. Jeden z tych, przy których zastanawiam się, czemu sama na niego nie wpadłam. Jeśli się wykorzysta kupne lody, deser jest gotowy w parę minut (plus mrożenie, oczywiście). Można też specjalnie do niego zrobić lody domowe, wtedy, oprócz oczywistej satysfakcji, ma się też ułatwione układanie lodowej masy w foremce, bo ta prosto z maszyny jest jeszcze miękka.

W jednym i drugim wypadku mamy fantastyczny mrożony deser.



Po przepis na lodowe tiramisu 

zapraszamy na nasz nowy blog:




Czytaj dalej »

Lody mascarpone

Gdy wymyśliłam sobie, że zrobię lody z serkiem mascarpone, poszukiwania przepisu rozpoczęłam od internetu. Też tak macie? Niestety, nic z tego, co wypluła wyszukiwarka nie odpowiadało moim wymaganiom. Jedne wyglądały na zbyt twarde, inne na zbyt wodniste, kolejne były z kremem cytrynowym... A ja potrzebowałam kremowych, bez żadnych dodatków. Dopiero po przeczesaniu sieci przypomiłam sobie o książce z lodowymi deserami. Oczywiście, były tam, dokładnie takie, o jakie mi chodziło.

Czytaj dalej (klik)


Czytaj dalej »

Oszukane lody karmelowe

Takie oszustwa lubię i popieram! Te lody robi się bardzo szybko. Wystarczy ubić śmietankę, wymieszać ją z kajmakiem, zamrozić i gotowe. Produkt końcowy jest bardzo smaczny i do złudzenia przypomina komercyjne lody karmelowe. Lody te mają tylko jedną wadę (i nie chodzi mi o kalorie ani ilość cukru). Najlepsze są świeżo zrobione i niestety z każdym kolejnym dniem, który spędzają w zamrażalniku, tracą na jakości. Smutna przypadłość, która, jak zauważyłam, dotyka większość lodów domowej roboty. Rada na to jest jedna - zjeść je szybko! Czteroosobowa rodzina powinna sobie poradzić z tą ilością lodów na jednym posiedzeniu.

Pomysł na posypanie ich popcornem znalazłam na The Kitchn, w artykule o nietypowych dodatkach do lodów.  Ponieważ lody z fasolką adzuki znam już dobrze, są bardzo popularne w Azji, tak samo jak jagody goji, mochi i suszone mango (choć z suszonym chili jeszcze go nie próbowałam mieszać), najbardziej nietypowa wydała mi się posypka z popcornu. Nietypowa i jednocześnie bardzo kusząca. Kremowe, słodkie lody z chrupiącym, słonawym popcornem? Tak! Szkoda, że nie mogliście zobaczyć w jakim tempie znikały z miseczek.



Oszukane lody karmelowe z popcornem
przepis na lody - Fast, Fresh, Simple/Donna Hay, pomysł na posypkę - The Kitchn
wychodzi ponad litr lodów

  • 500 ml kremówki
  • 1 puszka skarmelizowanego mleka skondensowanego (kajmaku)*
  • do posypania: świeżo uprażony, lekko solony popcorn

Śmietankę kremówkę ubij prawie na sztywno i wymieszaj delikatnie ze skarmelizowanym mlekiem. Masę przełóż do zamykanego pojemnika i wstaw do zamrażalnika na 3-4 godziny. Zużyj jak najszybciej.

Podawaj posypane świeżo uprażonym, lekko osolonym popcornem.



* Kajmak można kupić gotowy lub przyrządzić samemu gotując przez kilka godzin puszkę mleka skondensowanego:

Puszkę ze słodkim mlekiem skondensowanym włóż do garnka, zalej wodą, doprowadź do wrzenia i gotuj, na małym ogniu przez 3 godziny. Zwróć uwagę, by puszka cały czas była całkowicie przykryta wodą. Puszkę zostaw w wodzie do wystygnięcia. Wyjmij ją i otwórz dopiero, gdy będzie zimna.
Czytaj dalej »

Piña colada na patyku

To miały być bardzo proste lody na patyku. Tylko dwa składniki - ananas i syrop z cukru. Posiekać, zmiksować, wymieszać, zamrozić, gotowe.

I w sumie pozostały proste, tyle, że przybyło im składników. Bo gdy z tak sobie radośnie i głośno siekałam ananasa, do kuchni przyszedł W. i zapytał, czy przypadkiem nie chciałabym zrobić czegoś z kokosową śmietanką, której resztki stały w lodówce po zrobieniu curry? Chciałam. Na jednym dodatku się nie skończyło, dolałam jeszcze rumu. Jak szaleć, to szaleć. Ale tak naprawdę smak przyszłych lodów zadowolił nas dopiero, gdy do całego tego towarzystwa dołączyła limonka.

W rezultacie, zamiast paletas de piña zjedliśmy lody piña colada. Nietypowe, bo z limonką.

I chociaż zwykle wolę przepisy upraszczać, zamiast je komplikować, z tej modyfikacji jestem bardzo zadowolona.



Lody piña colada
rozszerzona wersja paletas de piña z Saveur #131
10-12 sztuk po 100 ml 

  • 1 szklanka cukru
  • 1 szklanka wody
  • 4 szklanki świeżego ananasa (ok. 800 g), drobno posiekanego
  • 1/2 szklanki śmietanki kokosowej
  • 2 łyżki rumu (lub do smaku)
  • sok i starta skórka z 1 małej limonki

W małym rondlu zagotuj wodę z cukrem. Gotuj na niewielkim ogniu, dopóki cukier się nie rozpuści. Odstaw na bok, żeby syrop całkowicie wystygł.

Połowę ananasa zostaw drobno posiekaną. Drugą połowę wymieszaj z zimnym syropem i zmiksuj na gładko, następnie przecedź przez gęste sitko. Wyrzuć to, co zostanie na sitku. Sok wymieszaj ze śmietanką kokosową, dodaj rum oraz sok i skórkę z limonki do smaku. Połącz z posiekanym ananasem i mieszanką ponapełniaj małe foremki do lodów na patykach.

Foremki zamknij i wstaw do zamrażalnika na 4-5 godzin lub dopóki lody całkowicie nie stwardnieją. Jeśli używasz drewnianych patyczków a nie dołączanych do foremek zatyczek z uchwytem, powkładaj je do lodów po godzinie trzymania w zamrażalniku, gdy lody zaczną twardnieć.

Przed wyjęciem lodów z foremek, zanurz je na moment w ciepłej wodzie.
Czytaj dalej »

Arbuzowa granita

Żarty się skończyły. Temperatura w naszym mieszkaniu podskoczyła do 29 stopni Celsjusza! Tak, tak, w środku, nie na zewnątrz. Taki urok mieszkania na ostatnim piętrze. Nie dało się dłużej odlekać włączenia klimatyzacji, która chodzić teraz będzie non-stop do września. Nie mam co liczyć na ochłodznie, bo aura w Korei jest bardzo przewidywalna - jak jest lato, to jest gorąco i wilgotno. Nie ma zmiłuj.

Klimatyzację w chłodzeniu nas będą wspomagać domowe lody i mrożone desery. Zamrażalnik mam ich już pełen, ale coś mi się wydaje, że długo w tym stanie nie pozostanie. Ale to przecież żaden problem. Tyle jest jeszcze przepisów do wypróbowania! A na pierwszy ogień poszła granita z czerwcowej tapety.

Nie umiem powiedzieć, czemu nigdy wcześniej nie robiłam granity. Jest przecież taka prosta! Wymieszać sok owocowy z syropem, zamrozić, trochę poskrobać widelcem. Może i szybciej byłoby zamrozić w foremkach sok owocowy, ale granita skusiła mnie górą małych kryształków. I dobrze, bo zjadało się ją wyjątkowo przyjemnie.



Granita arbuzowa
wg wskazówek ze strony taste.com.au
ok. 11/2 litra

  • 1/2 szklanki cukru
  • 1/2 szklanki wody
  • 800 g arbuzowego miąższu (trochę ponad 1 kg razem ze skórką)
  • 2 łyżeczki soku z limonki
  • świeżo starta skórka z limonki, do posypania

W niewielkim rondlu zagotuj cukier z wodą. Gotuj, na niewielkim ogniu, dopóki cukier się nie rozpuści. Odstaw do pełnego wystudzenia.

Miąższ pokrój na nieduże kawałki, wrzuć do blendera i zmiksuj na gładko. Przelej przez sitko, żeby pozbyć się resztek pestek. Sok z arbuza wymieszaj z zimnym syropem oraz sokiem z limonki. Przelej do dużego płaskiego naczynia lub - jeszcze lepiej - dwóch. Pamiętaj, granity przybędzie 2-3 razy, więc nie wypełniaj naczynia po brzegi! Wstaw do zamrażalnika. Po godzinie wyjmij i zeskrob zmrożoną wierzchnią warstwę widelcem lub łyżką. Proces mrożenia i skrobania powtarzaj co godzinę - lub częściej, jeśli tylko masz czas i cierpliwość - dopóki nie zamienisz całego soku w lodowe kryształki.

Przechowuj w zamrażalniku, w szczelnie zamkniętym pojemniku.

Granitę podawaj w schłodzonych naczyniach, posypaną świeżo startą skórką z limonki.
Czytaj dalej »

Pieczone ziemniaki z kminem

Ponieważ, jak się okazuje, że nie samym ryżem człowiek żyje, nawet w Chinach.

Nie planowałam dodawania tego przepisu do chińskiej akcji, chciałam po prostu wypróbować nowy sposób na pieczone ziemniaki. Bo, chociaż nalazłam je na blogu skupiającym się na chińskiej kuchni, ich chińskość nie od razu była dla mnie oczywista. Wyglądały mi raczej na coś z Bliskiego niż Dalekiego Wschodu i ratowała je jedynie obecność pieprzu syczuańskiego. Jednak, gdy tylko wymieszałam przyprawy, w kuchni zapachniało... Syczuanem. I to tak intensywnie, że poczułam się, jakbym znowu stała w kolejce po chińską pizzę na głównym placu w Chongqing.

Chińską pizzą nazywaliśmy placek z płaskiego chlebka, posmarowany pastą o dokładnie takim smaku, jak mieszkanka przyprawowa do dzisiejszych ziemniaków i posypany suszonym mięsem w postaci cienkich nitek (rousong/pork floss). Chętnych na placki było zawsze tylu, że przed sklepikiem wiecznie stała długaśna kolejka i sprzedawano je po jednym na osobę. Kosztowały tyle co nic, jeśli dobrze pamiętam, dwa i pół juana. Były bardzo aromatyczne i zawsze prosto z pieca - gorące i chrupiące

Jeśli jeszcze nigdy nie próbowaliście pieprzu syczuańskiego, przygotujcie się na małą niespodziankę. Pieprz ten, po rozgryzieniu, daje przejściowe uczucie odrętwienie języka i ust, troszkę podobne do tych, jakich doświadczamy jedząc na sucho oranżadę w proszku (chyba powinnam napisać: doświadczaliśmy, ktoś jeszcze pamięta oranżadę w proszku?). A smakuje cytrusowo i egzotycznie.

Dla spragnionych większej ilości informacji o kuchni syczuańskiej, artukuł w starej, dobrej Pinezce:

Nakarmić smoka, czyli kuchnia syczuańska (klik)




Pieczone ziemniaki z kminem i pieprzem syczuańskim
wg przpisu z bloga Out to Lunch with @Madame Huang
2-3 porcje

  • 1/2 kg młodych ziemniaków, niedużych
  • 3 łyżki oleju
  • 1 zielona cebulka, drobno posiekana
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka pieprzu syczuańskiego, uprażonego i utłuczonego
  • 1 łyżeczka mielonego kminu rzymskiego
  • 1 łyżeczka mielonego chili
  • 1 łyżeczka świeżego imbiru, drobno posiekanego
  • 1-2 łyżeczki soli morskiej
  • do posypania: zielona cebulka i/lub świeża kolendra

Ziemiaki wyszoruj porządnie (nie obieraj!). Wrzuć je do garnka z wrzącą wodą i podgotuj na pół miękko, jakieś 10 minut od ponownego zawrzenia wody.

Rozgrzej piekarnik do 175˚C.

Podgotowane ziemniaki wyłóż na blachę i wymieszaj z olejem. Może się wydawać, że oleju jest nieco za dużo w stosunku do ziemniaków - cóż, Chińczycy lubią tłuszcz! Wymieszaj wszystkie przyprawy: zieloną cebulkę, czosnek, pieprz syczuański, kmin, chili, imbir z - na początek - jedną łyżeczką soli*. Mieszanką posyp ziemniaki i wstaw je do nagrzanego piekarnika.

Piecz przez 15-20 minut, aż ziemniaki lekko się przyrumienią. W trakcie pieczenia przemieszaj je 2-3 razy, żeby były równomiernie przypieczone i obtoczone w przyprawach.

Przed podaniem posyp posiekaną zieloną cebulką lub kolendrą, albo użyj obu.

*Jeśli ziemniaki będziesz podawać do piwa - możesz je mocniej posolić, ale na wszelki wypadek, dopiero po upieczeniu i spróbowaniu.


***

Przepis dodaję do akcji Kuchnia Chińska 
prowadzonej przez Pannę Malwinnę

(Kuchnia chińska 2012-ZAPROSZENIE
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 z magazynu , Blogger