Niedawno pilnie poszukiwałam rybnej przystawki, wystarczająco eleganckiej, by nadawała się na specjalną okazję, a przy tym łatwej do zrobienia i takiej, której nie zaszkodzi kilkudniowe przechowywanie w lodówce. Przerzuciłam stertę książek i gazet, i już myślałam, że będę musiała spuścić nieco z tonu i zadowolić się marynowaną rybą, gdy w końcu trafiłam na smarowidło, które na własny użytek nazwałam szybkim confit. W przeciwieństwie do tradycyjnie przygotowywanej tą metodą kaczki czy gęsi, rybne filety nie wymagają bowiem tak długiego macerowania w tłuszczu. Szczególnie, jeśli są cienko pokrojone. A smakują wcale nie gorzej.
Reszta postu, przepis na łososia oraz klarowane masło tutaj (klik)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz