Curry z kalafiorem i soczewicą


Tak się czasem zastanawiam, czy częściej ulegam jedzeniowym zachciankom, czy może słucham instynktu? Jestem łakomczuchem i zdaję sobie sprawę, że kiedy do kawy zamawiam kolejnego makaronika, zdecydowanie spełniam zachciankę. Ale tak samo jak nie mogę się oprzeć słodyczom, tak i nie panuję nad sobą na widok dorodnej główki kalafiora. I co to jest - zachcianka, czy instynkt? Chcę wierzyć, że instynkt (samozachowawczy) jednak mnie nie opuszcza i od czasu do czasu, a szczególnie wiosną, przypomina mi, co to znaczy urozmaicona dieta. Dziś będzie więc - choć rzadko tak jadam - całkiem jarsko, a jakby tak zrezygnować z masła i smażyć warzywa na oleju, to nawet wegańsko. I pysznie. Bardzo pysznie. Lepiej ugotujcie od razu podwójną porcję tego curry.

Zobacz przepis i komentarze (klik)
Recipe in English available (click)



Czytaj dalej »

Serowa tarta ze szparagami

Dzisiejsza tarta to jedno z tych dań, które zrobiłam ze względu na wygląd, jak z okładki. W tym wypadku dosłownie z okładki 38. numeru nowozelandzkiego magazynu Dish. Tarta nie dała mi o sobie zapomnieć przez całe sześć miesięcy, bo tyle dzieli nasz sezon szparagowy od tego na antypodach. Jak tylko się pojawiły - upiekłam ją. I dzielę się przepisem, bo tarta jest nie tylko ładna, ale i bardzo dobra. Kto jeszcze się skusi?


Serowa tatra ze szparagami
wg przepisu z magazynu Dish # 38
na okrągłą formę o średnicy 30 cm (4-6 porcji)

  • 30-40 cienkich zielonych szparagów
  • 1 łyżeczka oliwy
  • sól morska i świeżo mielony pieprz
  • ok. 20 g parmezanu, w cienkich płatkach
ciasto:
 
  • 200 g mąki
  • 1/2 łyżeczki soli morskiej
  • 100 g masła, zimnego, posiekanego
  • 50 g sera gruyère, drobno startego
  • 1 jajko
  • 1-2 łyżki zimnej wody

do smarowania:

  • 6 łyżek serka mascarpone
  • 1 łyżka śmietanki
  • 1 żółtko
  • 1 ząbek czosnku, roztarty na pastę

Zacznij od zagniecenia ciasta. Do malaksera włóż mąkę, sól, masło oraz ser i posiekaj wszystko używając trybu pulsacyjnego, aż składniki wymieszają się i zaczną przypominać okruchy. Dodaj jajko i łyżkę wody i siekaj dalej, aż mieszanka połączy się w większe grudki. Jeśli będzie trzeba, dodaj drugą łyżkę wody.

Zawartość malaksera wyłóż na blat i szybko zagnieć, formując dysk. Zawiń w folię i włóż do lodówki na 20-30 minut, do schłodzenia.

Schłodzone ciasto wyjmij z lodówki i rozwałkuj cienko (najlepiej pomiędzy kawałkami folii spożywczej lub papieru do pieczenia), starając się nadać ciastu kształt koła. Rozwałkowane ciasto powinno mieć średnicę około 2 cm większą od średnicy formy. Ciastem wyłóż okrągłą formę do tarty lub pizzy (użyłam tej drugiej) i wstaw do lodówki lub zamrażalnika, żeby stwardniało.

Gdy ciasto będzie w lodówce, przygotuj szparagi. Odłam im twarde końcówki, a resztę szparagów wymieszaj z oliwą i posyp solą oraz świeżo mielonym pieprzem.

Serek mascarpone, śmietankę, żółtko i roztarty ząbek czosnku wymieszaj w miseczce na gładką masę.

Nastaw piekarnik na 180˚C.

Wyjmij formę z ciastem z lodówki. Na cieście rozsmaruj masę z serka mascarpone i rozłóż na niej szparagi, jak wskazówki zegarka, czubkami na zewnątrz. Szparagi posyp płatkami parmezanu (połowę zostaw na później).

Tartę wstaw do nagrzanego piekarnika, na dolna półkę (powinny grzać obie grzałki - górna i dolna, inaczej ciasto nie odpiecze się dobrze od dołu). Piecz około 15 minut, aż ciasto zię zezłoci.

Podawaj ciepłą lub w temperaturze pokojowej. Przed podaniem posyp resztą parmezanu.

***

Pzepis dodaję do akcji
Sezon na szparagi
Czytaj dalej »

Placuszki warzywne z krewetkami

Click here for RECIPE in ENGLISH

Idę za ciosem i dalej wałkuję warzywne przepisy. Po zimie mam taki apetyt na świeże jarzyny, że nie przepuszczę żadnej zielonej nowalijce! Biorę co jest i niecierpliwie wypatruję kolejnych. Dzisiaj będą więc warzywne placuszki z podobnym zestawem chrupiących  składników, co w wiosenym makaronie. Plus kilka krewetek do kompletu - bardzo ładnie uzupełniają się z warzywami, smakowo i teksturą. A do placuszków - kwaskowaty sos jogurtowy. No kto się oprze takiemu zestawowi? Na pewno nie ja!



Warzywne placuszki z krewetkami i sosem jogurtowym
lekko zmodyfikowany przepis z magazynu Dish # 32
przekąska dla 4 osób

  • 300 g małej cukinii (bez nasion)
  • 1 łyżeczka soli morskiej
  • 1 szklanka zielonej fasolki, pokrojonej w plasterki*
  • 200 g szparagów, pokrojonych w plasterki
  • 3-4 zielone cebulki/dymki, pokrojone w plasterki
  • 200 g krewetek, surowych, obranych, oczyszczonych i posiekanych
  • 3 jajka
  • 3/4 szklanki mąki
  • 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • 1/4 szklanki mięty, posiekanej
  • skórka z 1 cytryny, drobno starta
  • sól i pieprz, do smaku
  • oliwa + masło, do smażenia

Cukinię zetrzyj, razem ze skórką, na tarce o dużych oczkach. Wymieszaj z solą, przełóż na sitko i zostaw na 20-30 minut. Po tym czasie dobrze odciśnij z soku (najefektywniej odciśnie się w kawałku gazy lub ściereczce).

Odciśniętą cukinię wymieszaj w misce z fasolką, szparagami, zieloną cebulką i krewetkami.

W osobnej misce ubij jajka i mąkę na gładkie ciasto. Do ciasta dodaj proszek do pieczenia, czosnek, miętę i skórkę cytrynową. Ciasto dodaj do warzyw, wymieszaj dobrze i dopraw solą i pieprzem.

Na sporej patelni rozgrzej mieszaninę oliwy z masłem - tłuszcz powinien tworzyć na patelni dość grubą warstwę. Smaż nieduże placuszki (z ok. 2 łyżek ciasta każdy) partiami, na małym ogniu, po 2-3 minuty z każdej strony, dopóki się nie zrumienią i nie dosmażą w środku.

Jeśli chcesz podać wszystkie placki na raz, te już usmażone trzymaj w ciepłym piekarniku.

Z tej ilości ciasta wyszły mi 24 placuszki.

Podawaj z sosem jogurtowym.

* W oryginalnym przepisie był to drobny zielony groszek. Ponieważ miałam tylko duży (za duży do placków), wymieniłam go na pokrojoną fasolkę.


***


Sos jogurtowy

  • 1 szklanka gęstego naturalnego jogurtu (np. greckiego)
  • skórka starta z 1 cytryny
  • 1 łyżka soku z cytryny (lub do smaku)
  • 1/2 łyżeczki papryki
  • 1/2 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
  • 1 ząbek czosnku, drobno posiekany lub starty na pastę
  • 2 łyżki mięty, posiekanej

Wszystkie składniki sosu wymieszaj w miseczce. Dopraw solą i pieprzem do smaku.

***

Przepis dodaję do akcji
Sezon na szparagi

Czytaj dalej »

Kurczak pieczony z miodem i octem balsamicznym

Uwielbiam wszystko, co kwaśne. Wszelkie kiszonki, pikle, marynaty. Właśnie naliczyłam, że w mojej kuchni stoi 12 różnych octów. Od zwykłego spirytusowego, poprzez czarny chiński, malinowy własnej roboty, kilka winnych, trzcinowy z Filipin, oczywiście ryżowy, aż po balsamiczne. Te ostatnie to moja największa octowa miłość. Kwaśny smak, nie jest bowiem jedynym, który pobudza moje kubki smakowe. Słodki idzie z nim łeb w łeb. Octy balsamiczne perfekcyjnie łączą je oba.

Tak, wiem ile kosztuje tradycyjny octet balsamiczny. I mocno nad tym faktem ubolewam. Mam butelkę takowego, chowaną na specjalne okazje. Każda jego kropelka znika z talerza, bezwstydnie wylizywana, co do ostatniego atomu. A na co dzień? Na co dzień używam tańszych "bezwiekowych" octów. Zwracam tylko uwagę, by nie miały domieszki karmelu, cukru, czy zagęszczaczy.

Ostatnio przerabiam biały ocet balsamiczny. W niedzielę trafił na pieczonego kurczaka, a z tej kombinacji wyszedł niezwykle aromatyczny obiad. Biały ocet w tym przepisie można spokojnie wymienić na ciemny, kurczak będzie miał bardziej intensywny kolor po upieczeniu. Ale jestem pewna, że i o jasnego, i o ciemnego, będzie się toczyła bitwa przy stole. Jeśli go zrobicie, ot co. Ale czemu mielibyście nie zrobić, skoro przy okazji wychodzi jeszcze nieziemski sos!




Pieczony kurczak z cebulą, miodem i octem balsamicznym

Po przepis na pieczonego kurczaka zapraszamy teraz
na nasz nowy blog Magazyn Kuchenny:

http://www.magazynkuchenny.com/kurczak-pieczony-z-miodem-i-octem-balsamicznym/

Czytaj dalej »

Rybna zapiekanka z ziemniakami

Co zrobić, gdy mamy do czynienia z niezbyt atrakcyjnym wizualnie kawałkiem ryby? Zapiec! Nie będzie widać, czy filet był mały, czy duży, a może było kilka, a każdy inny. Można pomieszać kilka gatunków ryb, dodać krewetki, jeśli akurat będziemy mieć taką fantazję, lub inne owoce morza. Bulion, śmietanka, trochę ziół dla aromatu, a na wierzch ziemniaki. Dobre, sycące danie, trochę jeszcze zimowe, ale niestety, wiosna nas na razie nie rozpieszcza.

Zobacz przepis oraz komentarze (klik)



Czytaj dalej »

Jajka à la Benedict

Pytanie - jak nazywacie jajka w koszulkach, podawane na toście, z bekonem i sosem holenderskim? Do niedawna, żeby nie powiedzieć do wczoraj, mówiłam na nie jajka po benedyktyńsku. Ale zachciało mi się poszperać w książkach i necie. I co się okazuje? Terminem po benedyktyńsku/à la bénédictine określane są potrawy, w tym jajka, podawane z purée z solonego dorsza i ziemniaków. W przypadku jajek à la bénédictine dochodzą jeszcze trufle i sos śmietanowy (cytuję za Larousse Gastronomique). Trufle, ha! Nic dziwnego, że potrawa została zapomniana!

Jak w takim razie poprawnie nazwać jajka, o które pytałam? W oryginale eggs Benedict, podobno od nazwiska brokera, który, skacowany nieco, wpadł z rana do hotelu Waldorf w Nowym Jorku i zażądał na śniadanie takiego właśnie zestawu. Pomysł spodobał się tamtejszemu maître d'hôtel, danie zostało włączone do menu i... po ponad stu latach wciąż jest w obiegu. To zresztą tylko jedna z wersji wyjaśniających pochodzenie tej potrawy, ale całkiem zgrabna i prawdopodobna, więc pozwoliłam sobie ją przytoczyć (za Wikipedią).

Co w takim razie z polską nazwą, skoro po benedyktyńsku jest już zarezerwowane, zaś jajka Benedykta, przepraszam bardzo, ale kojarzą mi się zbyt dosłownie. Pozostają jajka à la Benedict. I tego będę się trzymać.





Jajka à la Benedict

po przepis na jajka à la Benedict zapraszamy teraz
na nasz nowy blog Magazyn Kuchenny:
http://www.magazynkuchenny.com/jajka-a-la-benedict/

Czytaj dalej »
Copyright © 2014 z magazynu , Blogger